czwartek, 29 grudnia 2011

Galilea- pierwsza odsłona


 Tyberiada przywitała nas piękną, trochę wietrzną pogodą. W końcu mogliśmy powygrzewać się na słońcu- tak nam tego brakowało w Emaus (tak, tak wiemy, że wszyscy, którzy są teraz w Polsce marzą o 17 stopniach C ale nam naprawdę było zimno). Miasto można porównać do naszego Mielna- masa knajp, dyskotek, promenad i hoteli. Było po, i przed następny sezonem,  więc miasto spało. Niektóre miejsca jednak nie wyglądały na opustoszałe z powodu przedsezonowego oczekiwania. W mieście straszą trzy ogromne, zrujnowane hotele, co ciekawe, z pięknym widokiem na morze galilejskie. To naprawdę niesamowity i przerażający widok. Znaleźliśmy kawałek kamienistego, wolnego od prywaty, wybrzeża i posiedzieliśmy trochę zastanawiając się nad losami kilku rybaków i jednego nauczyciela  sprzed dwóch tysięcy lat.
Następnie pojechaliśmy do Nazaretu gdzie spędziliśmy dwa kolejne dni. Mieszkaliśmy w nadspodziewanie przyjemnym i tanim miejscu. Wyprawa na górę Tabor skończyła się zabłądzeniem i rezygnacją- dzięki temu mieliśmy więcej czasu na modlitwę w bazylice Zwiastowania, zwiedzanie miasta i odpoczynek od naszej wspólnoty. Prawdę mówiąc to przydałby się przynajmniej tydzień żeby odpocząć. Nazaret nie zachwyca- Jezus go nie lubił- my też nie. Obiecaliśmy sobie, że po nowym roku Galilea powróci w kolejnej odsłonie. Kilka zdjęć poniżej:

 Jezioro Galilejskie





 I dwa zdjęcia tubylców



Widok na Nazaret 


W bazylice Zwiastowania i w jej otoczeniu znajdują się przedstawienia Matki Bożej z różnych krajów:
 Nasza, Jasnogóraska

Chińska


 Tajska


No i... niemiecka


 widok na nas i bazylikę


Marta łapie błogosławieństwo


i wącha kwiatki


 "(...)tylko choinka jakaś, taka"


różne przedstawienia NMP w krużgankach Bazyliki


Nasze lokum na zewnątrz...


...i wewnątrz


mieszkaliśmy u Sióstr Nazaretanek na przeciwko Bazyliki




Cukiernia z bardziej swojsko wyglądającymi słodyczami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz