Początki, jak wiadomo, bywają trudne. Także te związane z pisaniem bloga i publikowaniem czegokolwiek. Ten post powinien zostać zamieszczony w zeszły piątek...a tu już nas goni kolejny. No nic, mam nadzieję, że mimo tego opóźnienia będzie się Wam dobrze czytało. Jutro znowu ruszamy- Betlejem i Jerozolima, a w tej drugiej- wieczorny wykład profesora z KUL-u na Ecole Biblique (http://www.ebaf.info/) i koncert muzyki klezmerskiej. Damy znać, jak było!
...
Minął wczoraj tydzień odkąd wylądowaliśmy na lotnisku w Tel Awiwie. Niestety, przywitała nas lekka mżawka a nie wyczekiwane słońce. Temperatura jednak była wyższa niż ta, którą żegnaliśmy w Polsce więc to nam poprawiło humory. Wszystkie kontrole na lotnisku przeszliśmy bez problemu. Filip co prawda został zaczepiony i odpytany z celu wizyty jeszcze zanim doszliśmy do odprawy paszportowej, ale to chyba tylko przez swój "podejrzany" wygląd. Dalej szukaliśmy jakiegoś dojazdu do Emaus. Chcąc przyoszczędzić zdecydowaliśmy się na szirut- zbiorową taksówkę. Nie był to jednak dobry wybór, bo w środku pojazdu czekaliśmy z 10-15 minut na kolejnych pasażerów (szirut odjeżdża, kiedy jest komplet). Nie bardzo nam to czekanie pasowało i wśród oburzonych krzyków arabskiego kierowcy dosłownie uciekliśmy do taksówki, już takiej normalnej, dzięki której 20 minut później witaliśmy się ze Wspólnotą.
Początki nie były łatwe, jakoś dziwnie nam było wejść w rytm codziennej pracy, modlitw, czasu wolnego. Czuliśmy się u siebie, ale też jakoś tak nieswojo. Teraz już nam przeszło i wiemy, że za te parę miesięcy będzie nam znowu ciężko wyjeżdżać.
Z wydarzeń z Emaus trafiliśmy na gorący okres przygotowań do świętowania w nadchodzącą niedzielę 20-lecia Wspólnoty właśnie w Emaus Nikopolis i jednocześnie 40-lecia Wspólnoty jako takiej. Dodatkowo przeszliśmy już w zeszłą sobotę najazd dzieciaków z katechizacji. Na nowo przydzielono nam role dekoratora i kostiumografa. Poznaliśmy też nowego ojca i siostry. Ojciec- Etienne, zwany potocznie Szczepanem- był nam już znany z widzenia, jednak dopiero teraz mogliśmy z nim porozmawiać. Przyjechał robić doktorat w Jerozolimie- razem z zespołem dominikanów chcą dokonać nowego tłumaczenia Biblii Jerozolimskiej. Nie wiem, czy na kimś zrobi wrażenie, że zna 10 języków, w tym suahili. Na nas zrobiło. Z resztą ojciec zna nawet syraicki (inaczej chyba syryjski po prostu), który jest dialektem języka aramejskiego. Filip dostał od niego jakąś potężną bazę danych z teologii- ja aż boję się do tego zajrzeć.
Mieliśmy też czas na przywitanie się z utęsknioną Jerozolimą. Przeszliśmy stałą trasę od głównego dworca autobusowego do Nowej Bramy, a z niej uliczkami do Bramy Jafskiej i dalej sukiem do Bazyliki Bożego Grobu. Na Golgocie nie było prawie nikogo, więc mogliśmy nacieszyć się do woli. Trochę gorzej było przy samym Grobie Pańskim, ale przecież mamy czas. Schodziliśmy też, korzystając z pięknej pogody, trochę żydowskiej dzielnicy, dotarliśmy w końcu do Cardo- pozostałości głównej ulicy Jerozolimy z czasów rzymskich, która nazywana była Aelia Capitolina- do którego jakoś nigdy wcześniej dziwnie nie zaszliśmy.
Zwróciliśmy też uwagę na to, jak stolica przygotowuje się do Świąt Bożonarodzeniowych. Oczywiście, Żydzi mają Chanukę, która z resztą się niedawno skończyła. Nie oznacza to jednak, że "magia" Świąt nie dociera w te zakamarki. Znaleźliśmy i choinkę, i plastikowe małe Jezuski, i świętego od prezentów. Nowością też był nowo otwarty fitness na suku. Cudawianki.
Za to od wczoraj w Jerozolimie śnieg! Zasypana także autostrada i wszystkie drogi wjazdowe a szkoły i urzędy zostały pozamykane. Główny rabinat Izraela ogłosił, że Żydzi mogą już przestać modlić się o deszcz dla kraju. Wydaje się, że wszyscy z jednej strony byli przygotowani na takie zawirowania pogody, bo choć są one pewnym ewenementem to jednak zdarzały się w przeszłości i były także na teraz przewidywane. Ale patrząc na skutki tego opadu śniegu można stwierdzić, że nie tylko w Polsce zima (za każdym razem) zaskakuje drogowców.
Cardo- wyobrażenie i pozostałości.
Współczesna linia Cardo.
Chanukije.
A to wszystko w dzielnicy żydowskiej.
Krętymi uliczkami dojść można do Bożego Grobu, a tam- kolejnymi krętymi schodami- do Golgoty.
Tuż za Bazyliką zaczyna się jarmarczny klimat.
Choinka wyrosła przy Nowej Bramie.
A to już mieszkańcy okolicy Bramy Damasceńskiej.
(pani na drugim planie)
I szybki rzut oka na Górę Oliwną.
Ehh...pozazdrościć. Spędzicie Boże Narodzenie w samym Centrum Początku ^_^
OdpowiedzUsuńWspaniałe, zdjęcia i opis, dziękuję!
OdpowiedzUsuńObrączka liśni... :)
OdpowiedzUsuńPs. Już niedługo się widzimy :)
Pani Profesor- to my dziękujemy i pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńIzyda- w Wigilię jedziemy do Betlejem na tzw. "Mszę Pasterzy" o 3 w nocy- będziemy pamiętać w modlitwie.
Anno T.- czy nie powinnaś zamienić tej ostatniej literki?:) To tak w związku z obrączką :) A że lśni, i że się zobaczymy to się bardzo cieszę!
Ps. Obrączka lśni! :)
UsuńChodziło mi o Twoje "T" zamiast "K" :)
Usuń