wtorek, 14 stycznia 2014

Małe Siostry od Betlejem

Spotkałem się z nimi pierwszy raz w paryskim Kościele na placu Wiktora Hugo, niedaleko Łuku Tryumfalnego. W międzyczasie przyjaciel mi o nich opowiadał a nawet miałem okazję spędzić kilka dni w ich domu w Polsce, na Kaszubach. W końcu odwiedziliśmy "małe siostry od Betlejem" tutaj, w Izraelu. 
Poniżej przedstawiam krótki fragment książki "Nowe Wspólnoty" F. Lenoira opisujący tę wyjątkową Rodzinę Monastyczną:

"Klasztory Betlejem i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Bethléem et l'Assompiion de la Vierge) i św. Brunona (tak brzmi oficjalna nazwa) wpisują się w długą tradycję spotkania z Bogiem w samotności trwania na pustyni. Mądrość życia pustelniczego przejęły wprost od św. Brunona, mimo że nie należą do zakonu kartuzów. Założycielami są siostra Marie i brat Patrick.
  (...)Mnichów i mniszki z Betlejem łączy to samo powołanie. Tworzą jedną rodzinę duchową. Żyją w oddzielnych klasztorach, ale przestrzegają tej samej reguły życia, opartej na Ewangelii i mądrości św. Brunona. Powstanie tej Rodziny monastycznej wiąże się z pewnym wydarzeniem w życiu Kościoła: 1 listopada 1950 r. papież Pius XII ogłasza w Rzymie dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Kilku pielgrzymów odczuwa wówczas wyraźne wezwanie - Bóg pragnie, by powstały i mnożyły się niewielkie wspólnoty, które dzień i noc będą wypraszać łaski, słuchając Ewangelii, kontemplując przebóstwione życie Maryi w łonie Trzech Osób Boskich."

Kościół Sióstr w Bet Gemal



 W połowie drogi między Jerozolimą a Tel Awiwem, 30 km od Gazy i blisko miasta Bet Szemesz znajduje się wzgórze Bet Gemal. Nazwa ta po hebrajsku oznacza "dom Gamaliela" a po arabsku "dom Piękności". Dużo tam spokoju, światła i ciszy. Wzgórze to stało się sławne kiedy w V w po Chrystusie odnaleziono tu relikwie pierwszego męczennika - św. Szczepana (vel. Etienna, Stevena, Stefana). Według tradycji judeo-chrześcijańskiej, św. Szczepan miał być pochowany na terenie należącym do wielkiego rabina Gamaliela, nauczyciela Pawła z Tarsu, członka Sanhedrynu. To właśnie dlatego miejsce to jest szczególnie ważne dla chrześcijan. Ziemia ta jest własnością Księży Salezjanów, którzy w 1987 roku ofiarowali jej część "małym siostrom" pod budowę domu.

Adoracja Najświętszego Sakramentu pod dwiema postaciami

miejsce modlitwy dla Żydów


Siostry mieszkają w osobnych domkach-celach z własnym oratorium



Ikona Bożego Narodzenia


Kościół przy placu Wiktora Hugo w Paryżu


 i w Polsce


Więcej o Rodzinie Monastycznej od Betlejem, Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i od św. Brunona tutaj

Tel Awiw.

"Jerozolima się modli, Haifa pracuje a Tel Awiw się bawi." Mniej więcej tak brzmi znane powiedzenie. I jest w tym dużo racji. Do Tel Awiwu pojechaliśmy żeby  nacieszyć się  słońcem, morzem i wakacyjną atmosferą. Głównym punktem było, przylegające ściśle do miasta, Jaffo- stara, arabska dzielnica z portem morskim. Jednak żeby się do niego dostać musieliśmy przebrnąć przez obskurny dworzec autobusowy i nową część miasta. Na głównym dworcu w Tel Awiwie byliśmy pierwszy raz i, mamy nadzieję, że ostatni. Nie jesteśmy z reguły jakoś specjalnie wrażliwi na uroki dworców (no chyba, że są wyjątkowo piękne), raczej liczy się funkcjonalność, dobre oznakowanie itp. Ale ten zrobił na nas ogromne wrażenie- negatywne. Brudny, śmierdzący i na dodatek nie wiadomo, jak z niego uciec.
Po szczęśliwym wydostaniu się na zewnątrz ruszyliśmy w dalszą drogę. Filip zaplanował zwiedzanie miasta od dzielnicy Białych Domów- Bauhausów. W Toruniu możecie przejść się ulicą Wyspiańskiego i te wszystkie stare, kwadratowe wille będą wyjęte z telawiwskiego miejskiego krajobrazu. Jeśli tylko wyobrazicie sobie, że są pomalowane na biało. Nie były więc dla nas większą atrakcją, z resztą jak i samo centrum miasta. W Tel Awiwie jest o wiele więcej sklepów i restauracji, które "wychodzą" na ulicę w porównaniu do Jerozolimy. Więcej też brudu i nieogarnięcia. I smrodu chyba też więcej, bo tak jak w Jerozolimie zobaczyć człowieka z psem to rzadkość tak tutaj jest to w miarę popularne. Konsekwencją jest nieprzyjemny zapach unoszący się za wszystkim betonowym, co mogło być obsikane. Kolejnym osławionym miejscem na naszej mapie był Suk Karmel, największy w mieście, jak i nie w kraju. I na suku było naprawdę fajnie! Wszystko to, co zwykle ale w dużej ilości i w dobrych cenach. Do tego głośna muzyka, zapach przygotowywanego jedzenia i wykrzykiwane przez straganiarzy oferty. A z suku już przez ulicę na plażę!
Z Tel Awiwu ciągnie się promenada do Jaffo. Kiedyś, kiedyś, jeszcze przed zbudowaniem Cezarei Nadmorskiej, był to największy port w Izraelu. Teraz, pełen urokliwych zaułków, zamienił się w dom dla artystów i ich galerii. Każdego dnia można tam także znaleźć ciekawą staroć, bo Jaffo słynie z Pchlego Targu. Ale gdyby go zabrakło to jest tam tyle kramów ze starymi ozdobami, meblami, naczyniami, że i tak jest się gdzie pokręcić. A atmosfera trochę arabska, trochę europejska, całkiem przyjemna na leniwe popołudnie.


Gdzieś po drodze.


Zapowiedź tego, co będzie w Jaffo, czyli mini pchli targ w centrum Tel Awiwu.




Dzielnica Białych Domów i Centrum Kabały. Nie za piękne, prawda?



Wejście na suk Karmel.










Plaża!




Dla Filipa woda trochę za zimna (jakieś 17 st. Celsjusza).


Ale dla innych nie.




Stare i nowe budynki obok siebie? W Tel Awiwie to norma.



Widok na Jaffo.


Ten spalony budynek straszy już od ładnych paru lat.


Cały czas idziemy do Jaffo ...



 I doszliśmy!














Wiszące drzewo.


 


 Artystyczne części Jaffo są oznaczone takimi właśnie tabliczkami.





Filip chciał posmakować wina z granatów.






Uśmiech się!





Dobre miejsce na sesję ślubną.

 

Mapa Jaffo.




Port.



Kawiarnie zachęcają kolorami.
 



 W Kościele pw. Św. Piotra- Polska Matka Boska i co niedzielę, Msza Św. w naszym języku.



 Ostatnie spojrzenie na Jaffo.


I wracamy do Tel Awiwu.