sobota, 4 lutego 2012

Czas na pomarańcze...

Dzisiaj pojechałem z Ojcem Franzem do Jerozolimy po pomarańcze. Siostry ze zgromadzenia świętego Józefa, trzy poczciwe staruszki, dysponują jednym drzewem gorzkich pomarańczy znajdującym się na podwórcu klasztornym. Drzewo jest ogromnych rozmiarów co przekłada się na ilość owoców. Zebraliśmy osiem skrzynek a drugie tyle zostało na drzewie z braku czasu i możliwości dosięgnięcia. Po powrocie do Emaus i zjedzeniu obiadu zabraliśmy się do produkcji pysznego, pomarańczowego aperitifu oraz syropu. Co prawda, pierwszorzędnym celem zbiorów jest marmolada pomarańczowa, która przynosi zyski, to jednak siostra Agnes (szef produkcji) nie paliła się do pracy. 
A i jeszcze ciekawostka z Jerozolimy: w czasie szabatu niektóre drogi są zamknięte szlabanami, "żeby nie przeszkadzać". Po innych drogach, nie objętych zakazem "szabatowym" można poruszać się bez problemu. Nie znaczy to jednak, że można czuć się zupełnie bezpiecznie. Samochód może stać się celem dla ortodoksów, których ulubioną bronią są kamienie.





Osiem skrzynek pomarańczy + jedna cytryn


dwa kartony białego wytrawnego wina


1,5 litra rumu


najpierw te butelki trzeba było otworzyć,

wlać wino, wymieszać z cukrem i rumem


poczekać aż Ojciec skończy gadać,


i rozlać wszystko do słojów.




Uśmiechy i zadowolenie po skończonej pracy


  trzeba odłożyć trunek na 40 dni, przecedzić i można delektować się aperitifem

3 komentarze:

  1. widzę, że świetnie się tam bawicie a poza tym poznajecie tajniki branży alkoholowej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakże! Mamy nadzieję, że damy radę to jakoś przewieźć i poczęstować. Dzięki za komentarz! Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani, mamy marzec,przypominam ,że śledzę wasze poczynania więc prosze się zorganizowac i coś dodać.Apeluje o systematyczność. Pozdrawiam J

    OdpowiedzUsuń