poniedziałek, 31 października 2011

Jerozolima

Wczoraj w końcu mieliśmy wolne, także mogliśmy pojechać do Jerozolimy.

Wszystko zaczęło się z jednogodzinnym opóźnieniem za sprawą bardzo polskiego telefonu z automatyczną zmianą czasu na zimowy(dzięki temu i my poleżeliśmy trochę dłużej). Ruszyliśmy za bramy klasztorne w kierunku przystanku autobusowego. Po drodze minęliśmy masę śmieci walających się, to tu, to tam między drzewami oliwnymi oraz szczuropodobne zwierzęta obrabiające padlinę w przydrożnym rowie. Pięknie.

W Jerozolimie wysiedliśmy w znanym już nam miejscu i sprawnie przechodząc kontrolę dotarliśmy do tramwaju. Tramwaj Jerozolimski jest naprawdę zacny. I to nie tylko dla tego, że jest darmowy(Promocjo trwaj), o nie. Jego główną zaletą jest połączenie między najważniejszymi punktami w mieście. No i jest darmowy.

Wysiedliśmy przy Bramie Damasceńskiej. Do suku na śniadanie: baklawa, później ciastko za 15NIS a na drugie coś porządnego czyli pita z hummusem, frytkami, surówką, falaflem i sosami- pycha! Trochę się pokręciliśmy po chrześcijańskiej i muzułmańskiej dzielnicy, aż w końcu wyszliśmy przez Bramę Lwów (prawie lwowską) na przeciwko Góry Oliwnej. Ignorując "zaproszenia" do wjazdu taksówką weszliśmy na górę mijając Kościół Agonii, Dominus flevit i Cerkiew Marii Magdaleny z pięknymi złotymi wieżami. Widok na miasto piękny, no i świadomość kto na to patrzył...

Cały czas w biegu(trochę... bardzo niepotrzebnie) dotarliśmy do początku Via Dolorosa- Drogi Boleści. Gubiliśmy się parę razy, ale jakoś udało się dotrzeć do Bazyliki Grobu Pańskiego orz Golgoty. A tam...
.
.
.
Gwar, hałas, wrzask, popychanie. Każdy chce dotknąć, każdy chce zobaczyć, zrobić zdjęcie w takiej i takiej konfiguracji... Katolicy, ortodoksi, ormianie, etiopczycy i Bóg wie kto jeszcze. Doświadczyłem już tego trzy lata temu ale zapomniałem. Atmosfera podobna do tej ewangelicznej, z chwili przed tym jak Pan Jezus wpadł i porozwalał stoły i wywalił kupczących...
A jednak odczułem... uświadomiłem sobie gdzie jestem i co to oznacza. Znaleźliśmy cichsze miejsce na modlitwę. Zbliżał się wieczór. Tramwajem wróciliśmy na stację autobusową i dalej do Latrun.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz